Naciągacze domenowi wciąż w akcji

2012-04-12 10:17:46

Niektóre firmy, oferując zabezpieczenie przed rejestracją domeny o podobnej nazwie, ale z innym rozszerzeniem, w nieetyczny sposób naciągają klientów - przestrzega NASK.

Niektóre firmy, oferując zabezpieczenie przed rejestracją domeny o podobnej nazwie, ale z innym rozszerzeniem, w nieetyczny sposób naciągają klientów - przestrzega NASK.

Zjawisko to w wielu krajach znane jest już od dłuższego czasu. Jak stwierdzają specjaliści z NASK, obecnie narasta ono również i w Polsce. Jaki jest schemat działania? Z abonentem telefonicznie kontaktuje się osoba, która oferuje rejestrację nazwy domeny podobnej do tej, którą posługuje się abonent. Według dzwoniącego ma to uchronić przed rejestracją tej nazwy przez kogoś innego. Decyzja o rejestracji musi być podjęta bardzo szybko, a następnie przez telefon zawierana jest umowa.

Podobna oferta może zostać przesłana drogą e-mailową. Z abonentem kontaktuje się firma, która twierdzi, że inny podmiot jest zainteresowany rejestracją nazw, niekiedy różniących się od jego nazwy domeny tylko rozszerzeniem. Jednocześnie abonent dowiaduje się, że rejestracja przedmiotowych nazw została chwilowo wstrzymana. Jeżeli jednak nie skorzysta ze złożonej oferty, wówczas inny podmiot wejdzie w ich posiadanie.

Czytaj też: Odebrać domenę z nazwiskiem, czyli kto ma prawo do domeny

Aby zwiększyć wiarygodność, naciągacze w wielu przypadkach podszywają się pod urzędników lub podają się za przedstawicieli firmy o profesjonalnie brzmiącej nazwie (np. Biuro Rejestracji Domen). Mogą także zarezerwować nazwę domeny z wybranymi rozszerzeniami na okres 14 dni, aby stworzyć pozory, że ktoś faktycznie interesuje się konkretną nazwą domeny. Działając pod presją i bojąc się nieuczciwej konkurencji, abonent często decyduje się na zawarcie umowy i zapłacenie wymaganej - nierzadko wygórowanej - kwoty.

Zdaniem specjalistów z NASK takie działania są naganne z punktu widzenia etyki biznesu i mogą prowadzić do naruszenia prawa. Firmy, organizacje czy znane osobistości, których dotknęło to zjawisko, mogą czuć się oszukani, aczkolwiek ciężko jest udowodnić, że strona trzecia rzeczywiście nie była zainteresowana daną nazwą domeny.